PGNIG SUPERLIGA KOBIET Klasyk dla lubinianek

Porażki faworytek
Zarówno zawodniczki Zagłębia Lubin, jak i MKS-u Perły Lublin nie mogły być zadowolone ze swoich ostatnich meczów rozegranych w PGNiG Superlidze Kobiet. Podopieczne Bożeny Karkut jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia zdobyły zaledwie punkt w Kobierzycach, a dodatkowo miały one ogromne kłopoty ze zdobywaniem bramek. – Co do spotkania z Kobierzycami został on już podsumowany. Każda z nas zrobiła indywidualny rachunek sumienia i z pewnością zrobi wszystko, by taki scenariusz już się nie powtórzył – przyznała Joanna Drabik, obrotowa Zagłębia Lubin. W ostatnim czasie nieoczekiwanie punkty straciły również mistrzynie Polski z Lublina, które musiały uznać wyższość Piotrcovii Piotrków Trybunalski. – Każdy ma wobec nas duże oczekiwania, my również. Musimy jednak być przy tym szczerzy. Przez dwa miesiące nie zagraliśmy żadnego spotkania i powrót wymaga czasu. To jak kolejny okres przygotowawczy. Nie jesteśmy oczywiście zadowoleni z tego, jak gramy, jak się prezentujemy. Musimy to zmienić. Szczęśliwie będziemy mieli szansę na zmazanie plamy już w niedzielę. Chcemy udowodnić, że to, co wydarzyło się w Piotrkowie, było wypadkiem przy pracy, z którego wyciągniemy wnioski i który wiele nas nauczy – powiedział Kim Rasmussen, trener MKS-u Perła Lublin.
Styczniowy maraton
Na początku 2021 roku na czele tabeli PGNiG Superligi Kobiet znajdowały się zatem zawodniczki KPR-u Gminy Kobierzyce, które o jeden punkt wyprzedzały Zagłębie Lubin i o dwa aktualne mistrzynie Polski z Lublina. Stawką niedzielnego spotkania była zatem pozycja lidera tabeli przed styczniowym maratonem meczowym. – Pięć spotkań przed nami i cztery na własnym parkiecie. To na pewno duża przewaga, bo jak wiemy u siebie gra się łatwiej, ale czasami tylko pozornie. Jestem daleka od wybiegania w przyszłość, bo na ten moment ważny jest mecz z Lublinem. Po nim zajmiemy się kolejnym przeciwnikiem. Rozmyślanie o tym co może być za miesiąc nie da nam pozycji lidera, a ciężka praca krok po kroku tak – dodała Joanna Drabik. Zarówno dla obrotowej Zagłębia Lubin, jak i rozgrywającej – Karoliny Kochaniak, był to pierwszy mecz w barwach dolnośląskiego zespołu przeciwko swojemu byłemu klubowi. Pierwsza z nich jednak ostatnie lata spędziła w węgierskim Siófok KC, natomiast druga z nich trafiła do Lubina bezpośrednio z MKS-u Perły Lublin. – Traktuje to spotkanie jak każde inne, bez dodatkowego podtekstu. Będzie ono ważne jak każde kolejne. Nie ma meczu, który można przegrać, gdyż obecny system rozgrywek bez play-off nie pozwala na kalkulacje. Jest to dla nas niezmiernie ważne spotkania, które może zmienić dużo w układzie tabeli, dlatego też mobilizacja będzie podwójna. Gramy u siebie i ważne byśmy do tego spotkania podeszły z czystą głową, bez rozmyślania co było i co będzie. Musimy realizować nasze założenia, a przede wszystkim grać dobre zawody w obronie – stwierdziła Joanna Drabik, zawodniczka Zagłębia Lubin.
Popis i przestój
Początek niedzielnego meczu pokazał, że zawodniczkom Zagłębia Lubin udało się wyeliminować problem dotyczący nieskutecznej gry w ataku. Dwie bramki Patricii Matieli, Karoliny Kochaniak i Joanny Drabik, a także trafienia Kingi Grzyb i Patrycji Świerżewskiej, spowodowały, że zawodniczki Bożeny Karkut po kilku minutach prowadziły w ligowym klasyku różnicą czterech bramek (8:4). Warto wspomnieć, że prawie dwa tygodnie temu lubinianki potrzebowały do tego ponad trzydziestu minut. Dobrze układała się również gra w obronie, a dodatkowo koleżanki z zespołu mogły liczyć na wsparcie Moniki Maliczkiewicz. To spowodowało, że jeszcze przed upływem kwadransa o czas poprosił szkoleniowiec gości – Kim Rasmussen. Widział on bowiem, że jego zespół nie potrafił znaleźć sposobu na grę ataku Zagłębia Lubin, którym dowodziła Patricia Machado Matieli. Nieco pogorszyła się skuteczność lubinianek, gdy w bramce rywalek pojawiła się Marina Razum. Zagłębie Lubin zanotowało bowiem niemal dziewięciominutowy przestój w ataku, a zakończyła go dopiero Kinga Grzyb, która skutecznie egzekwowała rzut karny wywalczony przez Emilię Galińską. Ich przewaga nie stopniała jednak zbyt mocno, bo kolejnymi udanymi interwencjami popisała się Monika Maliczkiewicz. W ostatnich minutach bramki dołożyły wspomniana wyżej Kinga Grzyb i Adrianna Górna, a Zagłębie Lubin prowadziło po trzydziestu minutach gry 16:10. – Na pewno jest to bardzo trudny mecz dla nas. Udaje nam się spełniać założenia przedmeczowe. Cieszymy się z takiego przebiegu gry i mamy nadzieję, że druga połowa również będzie należała do nas. To, że każda zawodniczka wnosi coś do gry, to nasz klucz do sukcesu. Żadna przewaga nie jest bezpieczna, przed nami trzydzieści minut walki – powiedziała w przerwie Kina Grzyb, skrzydłowa wicemistrzyń Polski.
Wyśmienite Zagłębie
Po zmianie stron tylko na początku toczyła się wyrównana walka. Na każdą akcję zespołu gości zawodniczki Zagłębia Lubin odpowiadały jeszcze lepszym zagraniem. Nadal wyśmienicie prezentowała się Patricia Machado Matieli która zdobywała bramki lub obsługiwała swoimi podaniami koleżanki z zespołu. Wystarczyło zaledwie pięć minut, a przewaga lubinianek wzrosła do dziewięciu trafień. To spowodowało, że po raz kolejny o czas dla swojego zespołu poprosił Kim Rasmussen. Nie zmieniło to jednak oblicza gry aktualnych mistrzyń Polski, które w trzech następnych akcjach zanotowały dwie straty, a trzecia akcja zakończyła się udaną interwencją Moniki Maliczkiewicz. Podobnie jak przed przerwą Zagłębie Lubin, tak i zawodniczki MKS-u Perły Lublin w drugiej części gry zanotowały dziewięciominutowy przestój w ataku. Lublinianki nadal jednak nie potrafiły znaleźć sposobu grę wicemistrzyń Polski, które wraz z upływem czasu powiększały swoją przewagę. Po pięćdziesięciu minutach Zagłębie Lubin miało na swoim koncie dwa razy więcej bramek od swoich rywalek. I ta sytuacja nie uległa zmianie, bo przez całe trzydzieści minut drugiej części gry Monika Maliczkiewicz została pokonana zaledwie siedem razy. Ostatecznie Zagłębie Lubin pokonało aktualne mistrzynie Polski 29:17 (16:10). Był to jednak najniższy wymiar kary, bo w ostatnim kwadransie gry lubinianki nie były już tak skuteczne jak we wcześniejszym etapach meczu.
Nieobliczalny Start
W następnym tygodniu zawodniczki Zagłębia Lubin rozegrają kolejne spotkanie we własnej hali, a ich rywalem będzie siódmy w tabeli Start Elbląg. Podopieczne Andrzeja Niewrzawy zdobyły dotychczas zaledwie siedem punktów, jednak potrafiły sprawić problemy dwóm najsilniejszym zespołom w PGNiG Superlidze Kobiet. Lubinianki wyjechały z Elbląga z dwoma punktami, wygrywając dopiero w serii rzutów karnych. Aktualne mistrzynie Polski z Lublina pokonały natomiast Start różnicą zaledwie jeden bramki. I to właśnie MKS Perła Lublin będzie najbliższym rywalem zawodniczek KPR-u Gminy Kobierzyce. Arcyciekawie zapowiadający się pojedynek zostanie jednak rozegrany dopiero 13 stycznia. W najbliższych dniach oprócz dniach oprócz zmagań w PGNiG Superlidze Kobiet i występów męskiej reprezentacji Polski rozgrywane będą zaległe spotkania w I lidze kobiet gr. B. W pierwszym z nich podopieczne Dily Samadovej zmierzą się w sobotę z innym dolnośląskim zespołem – UKS Dziewiątką Legnica. PGNiG Superliga Mężczyzn, jak i niższe klasy rozgrywkowe mężczyzn powrócą do gry na przełomie stycznia i lutego.
NIEDZIELA
ZAGŁĘBIE LUBIN – MKS PERŁA LUBLIN 29:17 (16:10)
ZAGŁĘBIE: Maliczkiewicz, Wąż, Drzemicka – Belmas, Drabik 5, Galińska 1, Górna 4, Grzyb 3, Hartman, Kochaniak 3, Matieli 7, Milojević, Noga, Stanisławczyk, Świerżewska 3, Zawistowska 3.
MKS: Gawlik, Razum, Wdowiak – Anastacio 1, Balsam 2, Gadzina, Gęga 3, Królikowska 3, Malović 1, Nocuń 2, Nosek 1, Rosiak 2, Szarawaga 1, Tatar 1, Vinyukova, Więckowska.
Wyniki zaległych meczów (27.12-03.01): Ruch Chorzów – Piotrcovia Piotrków Tryb. 24:42 (8:20), Piotrcovia Piotrków Tryb. – MKS Perła Lublin 34:29 (19:15)
1. Metraco ZL 9 22 244:204
2. KPR G.K. 9 20 232:197
3. MKS Perła 9 18 255:237
4. Piotrcovia 9 17 281:239
5. Młyny Stoisław 9 14 236:218
6. JKS Jarosław 9 7 202:250
7. Start Elbląg 9 7 227:248
8. Ruch Chorzów 9 3 221:305
Następne mecze (09-10.01): Jarosław – Piotrków Tryb., Lublin – Kobierzyce (13.01), Chorzów – Koszalin, Lubin – Elbląg.
DAMIAN ORŁOWICZ